"Churching" praski
Zawód nauczyciela ma
wiele zalet, ale zdecydowanie jedną z największych są ferie. Aby
dobrze wykorzystać ten czas (niekoniecznie w zupełnym oderwaniu od
profesji), postanowiliśmy pierwszy ich weekend spędzić u naszych
południowych sąsiadów, a dokładniej w ich klimatycznej stolicy.
Nie była to nasza pierwsza wizyta w Pradze, lecz jedyna taka, która
obejmowała niedzielę, a jako że nie chcieliśmy korzystać z
dyspensy dla „będących w podróży”, rozpoczęliśmy od
poszukiwania Mszy Świętej.
Choć Czechy w
porównaniu w Polską są państwem prawie zupełnie zlaicyzowanym,
nie było trudno znaleźć w niedzielę otwarty kościół (inaczej
bywa w inne dni – przy wcześniejszych wizytach zdarzało nam się
już pocałować klamki kilku światowej klasy zabytków, właśnie
dlatego, ze były kościołami otwieranymi tylko na godzinę, dwie w
tygodniu). Dzięki temu, że była właśnie niedziela udało nam się
odwiedzić chociażby urokliwy kościółek św. Wojciecha znajdujący
się nieopodal Teatru Narodowego. Nie było też przeszkód w
odnalezieniu Mszy Świętej, no może poza jedną – uroczym czeskim
językiem, który lubimy słuchać i poznawać w innych
okolicznościach, ale ze względu na pocieszne dla nas skojarzenia,
mógłby utrudniać skupienie się na modlitwie ;)
Po wcześniejszym
rozeznaniu skierowaliśmy się do imponującego, neoromańskiego
kościoła św. Gabriela, w którym miała odbyć się Msza w
nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego – coś co byłoby dla nas
ukoronowaniem wycieczki. Brak poszukiwanej przez nas informacji w
kruchcie kościoła, skierował nas do zakrystii gdzie
niespodziewanie spotkaliśmy bardzo miłego księdza z Polski.
Marianin, który w Pradze pracował już od 26 lat, wytłumaczył nam
drogę do parafii na Karlovie, w której aktualnie odbywają się
Msze trydenckie. Mając w pamięci to spotkanie podczas dalszego
zwiedzania nieuniknione było też skojarzenie: kiedyś, ponad 1000
lat temu to do nas przybywali misjonarze z Czech, to dzięki nim
otrzymaliśmy wiarę chrześcijańską; teraz kierunek misji jest
zgoła odwrotny. Choć w Pradze prawdopodobnie jest największa ilość
kościołów przypadających na jednego mieszkańca, to odsetek
ateistów jest również największy, a liczba wiernych
uczestniczących we Mszach - najmniejsza.
Wizyta u naszego
ukochanego Praskiego Jezulatka u karmelitów, gdzie w 2009 roku
modlił się Benedykt XVI, a wcześniej Antoine de Saint-Exupéry
został natchniony do napisania swojej najsłynniejszej książki;
zwiedzanie perły baroku – kościoła św. Mikołaja, z organami na
których grywał sam Mozart; wspinanie się po zamkowych schodach na
Hradczany z przepiękną katedrą św. Wita; Most Karola z historią
św. Jana Nepomucena i 30 innych świętych i błogosławionych;
Rynek Staromiejski z pomnikiem Jana Husa - można by tak wymieniać
jeszcze długo, bo Praga aż kipi od zabytków, niezwykłych historii
i urokliwych zaułków. A najprzyjemniej zwiedza się ją, kiedy ma
się już swoje ulubione miejsca, do których warto powracać.
Do tych miejsc teraz
dodajemy jeszcze kościół pw. Wniebowzięcia NMP i św. Karola
Wielkiego, gdzie celebracja niedzielnej Mszy Świętej w
nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego sprawiła, że poczuliśmy się
jak we własnej parafii, choć w innym kraju.
Komentarze
Prześlij komentarz