Wychowawca młodzieży = wychowawca klasy?
Od
jakiegoś czasu w mediach słychać głosy o możliwości
powierzenia katechetom wychowawstwa. Co ciekawe, sami uczniowie szkoły średniej zapytani o
opinię, nie wysuwają większych zastrzeżeń.
Być
może należy taką postawę usprawiedliwić dobrymi doświadczeniami
z lekcji religii lub zwykłą ciekawością – „jak to by było z
nauczycielem od religii?”. Trzeba jednak oprócz korzyści
płynących z wychowawstwa dla katechetów (docenienie ich pracy,
przygotowania pedagogicznego oraz miejsca w gronie pedagogicznym)
wskazać też na niebezpieczeństwa. Najpoważniejszym może być
wielka próba dla autentyczności ich świadectwa. I nie chodzi o to,
żeby nauczyciel religii na wycieczce szkolnej odmawiał z wszystkimi
uczniami różaniec w autobusie. Chodzi o spójność tego co głosi
na religii, z tym jak się zachowuje i co przekazuje na godzinie
wychowawczej.
Niestety, młodzi nauczyciele często chcąc być
„fajnymi” wyrywają kilka stron z katechizmu lub wychodzą z
założenia, że lekcja ma bawić, a żart gonić żart. W efekcie na
lekcji zamiast głosić Chrystusa głoszą siebie. A wszystko to w
obawie przed brakiem akceptacji ze strony uczniów. I to właśnie, a
nie wydumane wojny ideologiczne czy też reżim poprawności
politycznej, jest
chyba największym wyzwaniem dla katechetów w kontekście wychowawstwa.
Komentarze
Prześlij komentarz